Jak masz miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę… znasz to z autopsji? Z drugiej strony prawie obelgą jest usłyszeć: jesteś bez serca… i być może z tego powodu czasami udaje się nas zaangażować w różnego rodzaju akcje charytatywne. Dla niektórych jest to 1% z podatku albo „kupiona” naklejka serduszka, która z dumą raz w roku zdobi nasze ubrania.
Temat podzielności uwagi i wielozadaniowości dorobił się wielu badań naukowych i jeszcze więcej teorii. Jednak do podzielenia się moim zdaniem sprowokował mnie wpis Jacka Kłosińskiego. Jego blog dotyczący produktywności na pewno jest godny polecenia. Nie chcę wchodzić w polemikę z Jackiem (no może trochę), ale bardziej podzielić się moimi doświadczeniami.
Minimalizm – pierwsza randka
Jeszcze do niedawna (niecały rok) nie miałem nic wspólnego z minimalizmem. Aż natrafiłem na książkę „Sztuka minimalizmu” – Loreau Dominique wydawnictwa Czarna Owca. Samo spotkanie z tą książką było dla mnie dość ciekawym doświadczeniem. Najpierw „uśmiechnęła” się do mnie, gdzieś z górnej półki.
Wpis inspirowany wypowiedzią Robina Sharmy, która udostępniona została na Facebook Live.
Kolka i odkrycie, jak sobie z nią poradzić
Ta historia dotyczy naszego najstarszego syna. Jak większość rodziców pierwszego dziecka, w kwestii opieki i wychowywania dziecka przechodziliśmy przez:
* fazę testowania wszystkich „cudownych” rad – połączoną z bandą doradców wiedzących lepiej;
* fazę zwątpienia – połączoną z bandą doradców wiedzących jeszcze lepiej;
* fazę poszukiwania – połączoną z obserwacją, co działa;
* fazę utrwalania – połączoną z brakiem łączenia.
Albo zrobić to na trochę krócej. Dzisiaj temat z pogranicza bezpieczeństwa, oczywiście związany, a jakże z dziećmi, czyli taki mały rodzinny lifehack.
Jeżeli jesteś rodzicem, to bez wątpienia jedną z bardziej przerażających myśli może być – zgubiłem swoje dziecko.